Rozdział VIII[?]
Kolacja, jak to się później wszyscy dowiedzieli, miała się odbyć w formie ogniska. Wszyscy usiedli wokół źródła ciepła jakim był ogień. Nikt nie opiekał kiełbasek ani czegokolwiek innego, bo wszystko mieli i tak dostać z grila. Ktoś wziął ze sobą gitarę, zaczął grać prostą piosenkę, a już po chwili część osób śpiewała. Nie minęło zbyt dużo czasu, a owy 'śpiew' przerodził się w darcie się.
- Tav, weź się rusz i przynieś mi coś do żarcia.- powiedział Gamzee na krótką chwilę przerywając wycie w rytm piosenki.
- Czemu ja? Sam równie dobrze mógłbyś się ruszyć. Uwierz mi, nic poważnego by się nie stało.- prychnął byk.
- Księżniczka rozkazuje, a ty marny sługusie masz wykonywać rozkazy. Poza tym w ogóle nie słyszę byś robił cokolwiek bardziej istotnego.
- Nigdzie nie idę.- wywarczał trol z irokezem.
- Ej, Tav co cię ugryzło?- spytał zdziwiony zachowaniem przyjaciela jeggalo.
- Nie lubię hałasu, to tyle.
- Aha. No to możemy iść.
- Nie, lepiej nie.
- Gdzie chcecie iść?- zapytała siedząca obok Gamzee'go Nepeta, śmiesznie przy tym przekrzywiając głowę.
- No, spowrotem do budynku.- odparł koziorożec.
- A nie chcielibyście może zagrać w jakąś grę?
- Ok. Tylko musisz znaleźć więcej ludzi.
- To już nie problem.- powiedziała i zniknęła na chwilę. Minęło zaledwie pięć minut a wróciła ciągnąc za sobą Hybris, Hypnosa, Equiusa, Kanayę i Aradię nie do końca wiedzących o co chodzi.- No, to teraz możemy już iść!
- Nepeta, gdzie ty nas do cholery chcesz wynieść?- spytały zirytowane dziewczyny.
- No, pójdziemy do któregoś z pokoi i pogramy sobie na przykład w karty.
Po piętnastu minutach wszyscy siedzieli już bezpiecznie w pokoju dziewczyn. Hypnos nadal nie dokońca wiedział co tutaj robi i generalnie wydawał się być śpiący. Jednak ze względu na to, że w takim stanie widzi się go zawsze, nikt się tym nie przejmował.
Usiedli na podłodze, a Aradia zaczęła tasować karty.
- Właściwie to w co chcemy grać?- zapytał Tavros.
- Nie wiem, możemy zacząć od kenta, makao i innych, a potem się zobaczy.- odpowiedział Equius.
- Dajcie spokój z tymi durnymi grami! Zagrajmy w coś ciekawszego, na przykład w butelkę.- powiedział znudzony Gamzee.
- Tak! Świetnie! Może będzie się coś, cokolwiek działo!- wykrzyczała uradowana Hybris.
Gra się rozpoczęła. Początkowo były to proste zdania, ewentualnie pytania. Aż w końcu wszyscy jednomyślnie stwierdzili, że tak to by grali kilka lat temu, teraz są starsi, więc pójdą krok do przodu. Zaczęli grać na pocałunki, po każdej turze, czas był przedłużany o sekundę.
- Dobra, to teraz Tav o... Gamze? Nie no bez jaj! Gamzee wypadł najwięcej razy!- powiedział Equius.
- Jak widać kochacie mnie wszyscy naprawdę bardzo mocno i podczas tej gry spełniają się wasze marzenia, no przynajmniej w jednej ósmej.- odparł z uśmiechem koziorożec.
- Faktycznie, odkąd zmieniliśmy zasady, minęło piętnaście tur, a w jedenastu brał udział Gamzee... Za to w żadnej nie było Hypnosa.- trafnie zauważyła Kanaya.
- Dobra, nie ważne. Nie zmienicie przypadku.- prychnął rozbawiony jeggalo i po chwili pocałował Tavrosa. Można by było powiedzieć, że nawet wczuł się w pocałunek, gdyby nie fakt, że jedym okiem zerkał na zegarek na ścianie. Nagle przerwał i uśmiechnął się do przyjaciela wesoło. Tamten odzajemnił uśmiech, a po chwili przerodziło się to w nagły, całkowicie niekontrolowany wybuch śmiechu z obu stron.
- A im co?- spytał Hypnos, wracając na chwilę do świata żywych.
- Oh shit... Za trzy minuty będą łazić i sprawdzać pokoje. Chłopacy precz! - wykrzyczała Hibrys i w dość niekulturalny sposób wyprosiłą wszystkich z pokoju.
-----------------
Ktoś mógł się spodziewać, że będzie dłużej. Ale jak wiadomo nie będzie, bo w pewnym momencie odechcewa mi się pisać i wszystko staje się drastycznie krótsze xD